piątek, 3 stycznia 2014

trzeci dzień nowego roku

Mój facet - jeszcze nie wiem czy były - po dniu smsów, maili i telefonów (bez przesady - było pięć) przyjął postawę "jestem obojętny". Kiedyś, gdy go rzucałam rzekł: "przetrzymałbym cię że dwa tygodnie a potem był przyjechał, gdy już nie mogłabyś wytrzymać". Powiedziałam wtedy, że gdyby przez tydzień milczał - już nie miałby po co przyjeżdżać.
A teraz ? Po trzech dniach samotności zastanawiam się czy ja jeszcze jego chcę. I co myślę ? Chyba nie.  Jak sobie pomyślę, że znowu będę tęsknić, wściekać się, czekać, czuć samotna, etc.... nie, nie chcę. Nie kocham go i nie chce go.
Ale jak będzie - zobaczymy jak długo silna będę.

czwartek, 2 stycznia 2014

mój horoskop na 2014





Rok piąty jest bowiem rokiem chaosu i wielkiego życiowego przewrotu, zamieszania – podobny jest przy tym do roku pierwszego, mogą bowiem pojawiać się tutaj rewolucje zarówno w pracy jak i w życiu osobistym. W tym roku wszystko jest możliwe, wszystko dzieje się naraz. To czas wielkiego wzmocnienia energetycznego, pojawienia się pragnienia działania, podjęcia ruchu, nowych kontaktów towarzyskich a także wykorzystywania szans. Siódemki poczują się, jakby znów nastał dla nich rok trzeci, na dodatek z domieszką roku pierwszego – tak bowiem można by sprecyzować rok piąty.
W tym roku nie należy bać się ryzyka – jest to czas na pomyślne załatwianie wielu spraw życiowych, możliwość zmiany środowiska. To, dla przypomnienia po raz kolejny, rok sprzyjający wielkim zmianom, a więc np. zmianie pracy, podróżom bliskim i dalekim, czy nawet dokonania całkowitego przewrotu życiowego i odmiany o 180 stopni..
Zmienię w końcu pracę ???

środa, 1 stycznia 2014

nowy rok

Mam  faceta idiotę. Boże... jak można mieć tyle lat i takim dzieckiem być?????????? Pisać się nie chce.

wtorek, 31 grudnia 2013

sylwester 1

Postawiłam faceta pod ścianą i pierwszy raz w życiu sama w sylwestra jestem. Z własnego, nieprzymuszonego wyboru. Zaparłam się, że go nie chcę, że przemyśleć muszę, a tak chciałabym, żeby rycersko  przyjechał znienacka, wziął mnie  w ramiona, utulił i rzekł "jestem tylko twój" Naczytałam się bajek w dzieciństwie.
Inna sprawa,  że jedynie dwie koleżanki nieśmiało  i bez nalegań zasugerowały, że mogłyby przyjechać, albo, że ja mogłabym przyjechać, ale takie to było... nienachalne. Uprzejmość, przykra rzecz w stosunkach przyjacielskich. Ale to moja wina, przez faceta stosunki pozrywałam i teraz nie mam komu się zwierzać.
Boję się tej nocy i swoich emocji. Co do faceta - musiałam to zrobić. A jutro obudzi się dzień nowy i zobaczymy co przyniesie. Może rozsądek.
Do domu żony mojego faceta zjechały córki z mężami i dziećmi, sylwestra rodzinnego sprawić. Ja mu wprawdzie kokieteryjnie kosza dałam licząc, że nie odnajdzie się w cieplarnianej atmosferze domu i za mną zatęskni, ale nie jestem pewna. Tak jak nigdy niczego nie jestem pewna. Dopiero gdy słoń mnie nadepnie i zaboli - dopiero wówczas uświadamiam sobie pewność... bólu. 
Zadzwonił, że skoro go nie chcę  - do swojego mieszkania wrócił i spać idzie, bo zmęczony jest. Czy mogę uwierzyć ? W domu ukochane dzieci i szansa na bliskość z żoną a on spać idzie samotnie ?

czwartek, 8 sierpnia 2013

smutki i radości

Mój facet chyba wpadł w panikę. Z powodu serca. Tuliłam go i głaskałam a gdy wypuszczałam z ramion robił się szary, mały, zgarbiony, kupka nieszczęścia.  Dzisiaj idzie do poważnego kardiologa, może to go uspokoi. Tak to jest z reguły z facetami, odpuszczają wszystkich lekarzy a jak coś się dzieje to panika.
'Pierwszy raz cię zobaczyłem i wiedziałem, że zrobię wszystko żeby cię mieć". I tak ma mnie już... ile to ? Niedługo upłynie 5 lat. Ma mnie i nie ma. Jak i ja jego.
Młoda  mnie w dumę wpędziła. Wczoraj wyhaczył ją jegomość, którego obsługiwała. Facet około 30-tki, przyzwoicie ubrany, na piwie był. Zapytał jakie piwo mu poleca, podała nazwy dwóch najczęściej zamawianych i jednego, które sama najbardziej lubi. To zamówił. Chwilkę z nią pogadał na temat pracy. Gdy przyszła z rachunkiem dał jej wizytówkę:
- jeśli jest pani zainteresowana naprawdę poważną pracą - proszę zadzwonić.
Spłoszyła się, młoda jest.
- a w jakiej branży
- przemysł ciężki, proszę nie zmarnować tej szansy...
Zadzwoniła w środku nocy ze zwierzeniami. Jest bardzo ładna, wygadana, ma spory potencjał intelektualny ale jest za młoda, przed nią studia,całe życie, odradzałabym jej pchanie się w inne tory. Już pomijając fakt, że dziwna to propozycja, skoro facet nawet nie wie, że ona jeszcze przed studiami. Ale Starszy w knajpie pracując też kiedyś taką propozycję dostał od dwóch facetów z biura finansowego, których obsługiwał. Ci jednak przynajmniej dowiedzieli się, że ma studia ekonomiczne.
Starszy też mnie w dumę wpędził. Wygrał przetarg na dużą robotę. Już to, że odważył się wystartować... jego firma ma niespełna pół roku. Ale to rokuje.
Ale też aktywność młodych mnie w kompleksy wpędziła.


wtorek, 6 sierpnia 2013

czy sens to ma

Kolejny seans terapeutyczny.  Dzisiaj psycholożka zadowolona była, bo w końcu powiedziałam cokolwiek więcej, dzięki czemu ma punkty zaczepienia. Napomknęłam o swoim dzieciństwie i życiu w rodzinie. Nie chcę o tym mówić, boję się, że się rozkleję. Po tylu latach udowadniania sobie, że jednak jestem coś warta, niewiele trzeba by wrócić mi niewiarę.
Dlaczego jestem,  taka jaka jestem ?  A jaka mam być po latach wklepywania informacji, że jestem do niczego, nic nie umiem i nie ma we mnie nic pozytywnego a świat jest tak paskudny, że na pewno sobie nie poradzę. 
Dlatego całe życie się sprawdzam, udowadniam sobie, że umiem rzeczy coraz trudniejsze i robię to ciągle. Bo ciągle jest za mało. To wiem, ale nie wiem jak się tego pozbyć.
Mój facet dzisiaj był na ekg, kłuje go serce. Martwię się trochę jego podejściem. Zamiast przebadać się starannie i wiedzieć co ma leczyć - boi się i polega jedynie na lekarzu pierwszego kontaktu. A ten dał mu noliprel i preductal MR i  powiedział, że jeśli mu nie przejdzie ma pogotowie wzywać.

niedziela, 4 sierpnia 2013

porządki

Zauważyłam, że  człowiek porządkuje wszystko przed śmiercią. Bóg mi świadkiem, że nie mam w planie umierania, natomiast nie wiem co mnie naszło by porządkować dom. Drobiąc kroczkami doszłam do szafy, gdzie przechowuję rzeczy dzieci - żeby im oddać gdy będą już swoje domy mieć. A teraz pytam - po co ??? Kiedyś, gdy starszy się wyprowadził wzruszyłam się widząc, że gromadzi wszystkie swoje rzeczy: zeszyty od pierwszej klasy podstawówki po studia, kartki luźne nawet i klasówki, katalogi i pisma kolarskie, tony jakichś pierdół nie wiadomo po co. litości !!!! Wyrzucam wszystko, jutro chyba na makulaturze rekord wagowy pobiję.
Nadal jednak zostawiam to co cenne mi się wydaje: zdjęcia, dyplomy, pamiątki po ich tacie. Z tym, że dojrzałam do tego, by wszystkie rodzinne zdjęcia zeskanować bo zastanawiałam się jak kiedyś podzielić je między dzieci. 
Jednak umierać będę ? Nie, nie planuję, do remontu się szykuję. Chcę pokój na piętrze na sypialnię i garderobę przerobić. Na razie dla siebie (choć i tak śpię cały czas przy kominku na dole), ewentualnie jeszcze dla faceta, a potem dla dzieci - bo sądzę, że starszy wróci do domu. Gdyby wrócił i rozmnażać się zaczął - oddam im dom a sama przystosuję do mieszkania pokój nad garażem; będę blisko ale nie razem. Tak bym może chciała, gdy już strasznie stara będę i niedołężna.
Idę sprzątać dalej. I po co człowiek tak gromadzi ? Zamiast żyć.